– Było widać chęć walki i odrobienia tego meczu w Dąbrowie. Byliśmy zespołem, mieliśmy niezłą skuteczność – chwalił swój zespół po wygranej z HydroTruckiem trener Polskiego Cukru Toruń, Jarosław Zawadka. – Mam nadzieję, że to nie presja związana z tym, że jest coraz mniej czas i walka o pozostanie w lidze jest coraz bardziej zacięta. Jeśli to jednak jest presja, to mamy problem – przyznał trener radomian, Robert Witka.
Polski Cukier Toruń po świetnej pierwszej połowie meczu z HydroTruckiem po przerwie wyglądał nieco ospale. – Uczulaliśmy na to, że mamy kolejne 20 minut. Pierwsza połowa w naszej defensywnie była perfekcyjna, to była najlepsza nasza obrona w tym sezonie. W drugiej połowie wyglądało to tak, jakby zabrakło nam energii. Może uspokoiło nas za bardzo prowadzenie 17 punktami w pierwszej połowie – zastanawiał się po meczu szkoleniowiec torunian, Jarosław Zawadka.
– Na szczęście ta defensywa funkcjonowała tak, że zespół z Radomia za bardzo się nie zbliżył. Cieszę się i chciałbym podziękować swoim zawodnikom za dzisiejszy mecz. Było widać chęć walki i odrobienia tego meczu w Dąbrowie. Byliśmy zespołem, mieliśmy niezłą skuteczność. Teraz przyjemnie byłoby wygrać kolejny mecz na wyjeździe w Bydgoszczy – dodał trener Polskiego Cukru.
Coraz bardziej nerwowo po kolejnej porażce robi się w Radomiu. – Rywale pokazali nam jak wygląda mądra gra, jak wykorzystywać swoje przewagi. Nie mogę powiedzieć tego o swoim zespole, ponieważ zagraliśmy zbyt miękko i zbyt głupio. Mam nadzieję, że to nie presja związana z tym, że jest coraz mniej czas i walka o pozostanie w lidze jest coraz bardziej zacięta. Jeśli to jednak jest presja, to mamy problem, jeśli ona ma taki wpływ na zawodników. Już nie mówię o błędach, ale o poruszaniu się na boisku. Robiąc to w taki sposób, jak w tym meczu, będziemy mieli problem. Musimy to szybko rozwiązać, na pewno dużo pracy przed nami. Czasu coraz mniej, a sytuacja robi się niebezpieczna – zauważył trener HydrTrucku, Robert Witka.
– Pozwoliliśmy ekipie z Torunia na dużo łatwych rzutów spod kosza. Zatrzymaliśmy ich rzuty za trzy punkty, ale spod kosza mieli sporo celnych rzutów. W trzeciej kwarcie doszliśmy ich na 10 punktów, ale trafili chyba akurat trzy lub cztery „trójki” i już było po meczu – dodał zawodnik radomskiej drużyny, Filip Zegzuła.
źródło: inf. własna