Dokonało się! Po niemal dwóch miesiącach walki w „bańce” na polu bitwy pozostały już tylko dwie armie, które rozstrzygną między sobą sprawę tytułu mistrzowskiego. Dzisiejszej nocy do Los Angeles Lakers dołączyło Miami Heat, które jako trzeci zespół w historii awansowało do finału, zajmując po sezonie zasadniczym piąte lub niższe miejsce (Houston Rockets dokonali tego dwukrotnie z szóstej lokaty, a New York Knicks raz z ósmej).
Celtowie do ostatniej kwarty mieli wszystko w swoich rękach i popełnili swój śmiertelny grzech, który znaliśmy już wcześniej. Pękli w końcówce, a ręka zadrżała każdemu z żelaznych egzekutorów Bostonu.
Walker, Tatum, Smart, Brown – to wyliczanka kluczowych momentów czwartej kwarty. W tej kolejności od staniu 102:103 pudłowali Celtowie, by w niespełna trzy minuty zatrzasnąć wieka swoich walizek, gotowych na wylot do Bostonu. W ciągu tego czasu Heat dorzucili swobodnie kilka koszów i na trzy minuty przed końcem było już 116:102.
Rok temu Jimmy Butler powiedział, że chce być częścią projektu, który pozwoli wrócić Heat do finałów. Szybko poszło, bo już w najbliższą środę będzie miał okazję zagrać pierwszy w swojej karierze mecz finałowy.
– Wspaniała seria. To była prawdziwa rywalizacja – powiedział trener Heat Erik Spoelstra. – Mam na myśli, że pod wieloma względami była to seria, która równie dobrze mogła się skończyć w siódmym meczu, po prostu była bardzo wyrównana. Nasi chłopcy będą czekać na ten finał. Na razie spróbujemy się cieszyć awansem przez jedną noc.
Nie można odmówić Celtom walki w tym meczu. Czterech zawodników zdobyło przynajmniej 20 punktów, a Tatum zanotował 11 świetnych asyst. Cóż jednak z tego, kiedy w kluczowych momentach wszyscy zawiedli. Heat zagrali spokojniej i na dużo większej skuteczności od rywali, więc efekt mógł być tylko jeden.
– Miami zasługuje na duże uznanie – powiedział trener Celtics Brad Stevens. – Są super fizyczni, super twardzi, bardzo, bardzo sprytni. Myślę, że są najlepszym zespołem na Wschodzie i zasługują na to, by reprezentować Wschód w taki sposób, jak to robili dotychczas.
Z pewnością dla Celtów porażka będzie ciężka do przepracowania. Po raz trzeci w ostatnich czterech latach stanęli przed szansą awansu do finału i po raz trzeci zeszli z parkietu pokonani. Heat z kolei świetnie mogą zakończyć dekadę, która tak dobrze się dla nich rozpoczęła, bo od czterech z rzędu finałów NBA. Warto tutaj wspomnieć o jednym zawodniku Miami. Udonis Haslem jest jedynym graczem Heat, który awansował do wszystkich finałów, w których się znalazła drużyna z Florydy.
Sam udział w finale nie zadowoli jednak graczy z Miami. Bam Adebayo tuż po meczu myślał już o kolejnym etapie. – Zostały jeszcze cztery (mecze do wygrania -red.). Tylko to się liczy – skwitował krótko gwiazdor Heat.
Boston Celtics (3) – Miami Heat (5) 113:125
(27:33, 33:29, 26:26, 27:37)
Stan rywalizacji: 2-4, awans Miami Heat
Najwięcej punktów:
Bam Adebayo (MIA) – 32
Jaylen Brown (BOS) – 26
Zobacz również:
Wyniki play-off NBA
źródło: inf. własna