– Polpharma to zespół niewygodny. Walczy w każdym meczu i w każdej akcji, a dodatkowo ma mało zawodników, którzy wychodzą do gry i przy tak małej rotacji nie ma presji. Grają swoje, grają fajną koszykówkę i grają wspólnie. Wiedzą, że nie ma kto ich zmienić i dlatego są niebezpieczni – skomentował wygrany mecz skrzydłowy GTK Gliwice, Łukasz Diduszko.
– Zupełnie nie myśleliśmy w tym kierunku, że brak Kowalczyka i Millera nam ułatwi zadanie. W ogóle się na tych zawodnikach nie skupialiśmy. Koncentrowaliśmy się na naszej grze w obronie i chcieliśmy się zrewanżować za mecz w Gdyni – dodał koszykarz.
Gliwiczanie długo męczyli się z Polpharmą, ale w końcu przełamali rywala i wygrali spotkanie. – Ten mecz nie był aż tak zły w naszym wykonaniu, ale brakowało nam komunikacji w obronie, takiej iskry – osoby, która będzie zarządzać defensywą z tyłu i będzie wszystko widzieć. Taką właśnie funkcję przyjąłem w tym meczu i fajnie to wyszło, wróciliśmy do gry i z tego powodu się bardzo cieszę. Wydaje mi się, że złamaliśmy Polpharmę konsekwencją grania dobrego ataku i dołożenia do tego dobrej defensywy. Zaskoczyliśmy ich też switchem. Nasi środkowi dobrze grali właśnie na switchu. Po niecelnych rzutach mieliśmy zbiórki i rzucaliśmy łatwe punkty – analizował Diduszko.
GTK jest niepokonane na własnym parkiecie, ale na wyjeździe jeszcze nie zaznało smaku zwycięstwa. Diduszko zdaje sobie z tego sprawę. – Cieszymy się tymi zwycięstwami u siebie, ale musimy do tego w końcu dołożyć wygrane na wyjeździe, bo chcemy być w górze tabeli, a do tego trzeba zwyciężać na wyjazdach. Teraz zagramy u siebie z Ostrowem – drużyną, która ma aspiracje do medalu i spory budżet, ale to nie ma znaczenia. Na parkiet wychodzi pięciu na pięciu gości. Liczy się ambicja, wola walki i charakter. Nie ma znaczenia, kto ile zarabia i gdzie grał. Komu bardziej zależy, ten wygrywa mecz. My po to ciężko trenujemy, żeby wszystko u siebie wygrywać i bronić naszego domu.
Skrzydłowy gliwickiej drużyny nie pojawia się często na parkiecie, ale nie jest to dla niego najbardziej istotne. – Najważniejsze dla mnie jest dobro zespołu. Chcę być w zwycięskiej drużynie, a jeżeli dołożę do tego swoją cegiełkę, będzie super. Nasz zespół jest bardzo utalentowany, więc niektóre mecze wygrywamy talentem, a czasem trzeba pociągnąć charakterem jak dziś i tu jest szansa dla mnie. Musi być na parkiecie człowiek od czarnej roboty – zakończył Diduszko.
źródło: GTK Gliwice, opr. własne