– Celujemy w awans. Jesteśmy silną drużyną, ale wciąż staramy się skupiać na najbliższym spotkaniu. Czas pokaże, co przyniesie nam takie podejście – mówi zawodnik rezerw lubelskiego Startu, na co dzień występującego w rozgrywkach II ligi. – Kiedy mogę, to staram się trenować zarówno z jednym, jak i drugim zespołem. To sprawia, że czasami mam nawet dziesięć treningów w tygodniu – przyznaje koszykarz.
Jak skomentuje pan wasz ostatni mecz?
Karol Obarek: – Przeciwnicy próbowali na początku spotkania narzucić nam swój styl gry. Starali się grać bardzo szybko. Mieliśmy ich jednak dobrze rozpracowanych i wiedzieliśmy, że lubią taki basket. Można powiedzieć, że pokonaliśmy rywali ich własną bronią, bo w drugiej połowie przyspieszyliśmy grę, co pozwoliło nam zbudować dużą przewagę.
Właśnie trzecia kwarta w sobotę byłą decydująca.
– Tak, zresztą słyniemy z tego, że potrafimy wyjść mocno skoncentrowani na trzecią kwartę. Pokazaliśmy swoją siłę i pewnie wygraliśmy.
Ten zespół stać na awans do I ligi?
– Celujemy w awans. Jesteśmy silną drużyną, ale wciąż staramy się skupiać na najbliższym spotkaniu. Czas pokaże, co przyniesie nam takie podejście.
Pan częściej trenuje z rezerwami czy z pierwszym zespołem?
– Z pierwszym zespołem, ale chętnie schodzę do rezerw, aby pomóc tej drużynie. Kiedy mogę, to staram się trenować zarówno z jednym, jak i drugim zespołem. To sprawia, że czasami mam nawet dziesięć treningów w tygodniu.
Nie ma problemów z przestawieniem się na taktykę zespołu rezerw?
– Nie, bo ona jest bardzo podobna. Dużo zagrywek jest wręcz identycznych. Zresztą w Lublinie jestem już drugi sezon i wiele z nich znam na pamięć.
Minut w Energa Basket Lidze ma pan bardzo mało. To powód do jeszcze większej mobilizacji?
– Cieszę się, że w ogóle mogę w niej wystąpić. Dla mnie to nagroda za dobrą pracę, którą staram się wykonywać. Bardzo cieszę się również z tego, że w II lidze mogę być jednym z liderów zespołu.
źródło: Dziennik Wschodni