– Sezon dla naszej drużyny układa się bardzo pozytywnie. Od 11 lat znam bardzo dobrze polską ligę, tutejsze realia i wiem, jaka jest konkurencyjna i jak trudno wygrywać mecze. Możliwość wejścia do play-off w sezonie, w którym drużyna wraca do ekstraklasy, wydaje mi się dużym sukcesem. W nim musimy starać się rywalizować na maksimum naszych możliwości – mówi drugi trener koszykarek Zagłębia Sosnowiec, Jordi Aragones.
Drugie w sezonie zwycięstwo nad Ślęza Wrocław sprawiło, że powoli możecie się oswajać z myślą o grze w play-off. Patrząc na postawę zespołu w dotychczasowych meczach, czego możemy się spodziewać po drugiej części rozgrywek?
Jordi Aragones: – Sezon dla naszej drużyny układa się bardzo pozytywnie. Od 11 lat znam bardzo dobrze polską ligę, tutejsze realia i wiem, jaka jest konkurencyjna i jak trudno wygrywać mecze. Możliwość wejścia do play-off w sezonie, w którym drużyna wraca do ekstraklasy, wydaje mi się dużym sukcesem. W nim musimy starać się rywalizować na maksimum naszych możliwości.
Jaki dystans dzieli obecnie Zagłębie od najlepszych drużyn?
– Rzeczywistość jest taka, że jesteśmy zespołem, który niedawno awansował do ekstraklasy, a do bycia czołówce wciąż jest nam dość daleko. Prawdą jest jednak, że w koszykówce trzeba rywalizować i zawsze można wygrać jeśli grasz jak drużyna, pracujesz i walczysz do końca. Zawsze istnieje możliwość wygrania meczu z najlepszymi zespołami w lidze. W play-off jednak opcje są znacznie ograniczone, ponieważ bardzo trudno jest wygrać trzy mecze z drużyną na wysokim poziomie.
Gdyby mógł pan scharakteryzować obecny zespół. Mocne i słabe strony Zagłębia na dziś?
– Mocną stroną naszego zespołu jest to, że możemy grać atrakcyjnym rytmem z szybkim kontratakami i dobrej jakości ofensywnymi przejściami. Słabe punkty? Zdarza się, że brakuje nam trochę rotacji, aby utrzymać wysoki rytm gry przez pełne 40 minut.
Najlepszy do tej pory mecz w wykonaniu sosnowiczanek?
– Wszystkie mecze, w których zwyciężaliśmy były bardzo dobrymi meczami, ale najlepszy był akurat przegrany z VBW Arką Gdynia w naszej hali. Walka do końca z szansami na wygraną odzwierciedlała wspaniałą grę tamtego wieczoru.
Przez wiele lat był pan związany z Wisłą CanPack Kraków i miał udział w największych sukcesach. Jak to się stało, że znalazł się pan w Sosnowcu?
– Sprawy potoczyły się dość dynamicznie gdy dowiedziałem się, że drużyna wraca do najwyższej klasy rozgrywkowej. Bardzo cenię sobie możliwość pozostawania blisko rodziny i dzięki agentce Patrycji Czepiec udało mi się skontaktować z klubem i szybko doszliśmy do porozumienia z władzami Zagłębia.
Jak po latach pracy w polskich realiach ocenia pan Zagłębie pod względem organizacyjnym?
– Od wielu lat zawodowo zajmuję się koszykówką kobiet i znam trudności w zdobywaniu sponsorów i dobrej organizacji w klubach. Widzę na co dzień, jak klub dokłada wszelkich starań, aby zapewnić drużynie jak najlepsze warunki. Zarówno prezes Marek Lesiak jak i dyrektor Jacek Kazimierczak wykonują świetną robotę.
Obecnie rozgrywacie mecze w wiekowej hali przy ul. Żeromskiego, ale w przyszłości przeniesiecie się do nowoczesnej hali, powstającej w ramach Zagłębiowskiego Parku Sportowego. To wzmocni wartość wizerunkową klubu, który – na co liczą w Sosnowcu – w przyszłości będzie gościł nie tylko drużyny ligowe, ale także rozgrywał mecze w ramach rozgrywek międzynarodowych?
– Oczywiście. Jestem przekonany, że nowe obiekty sportowe bardzo pozytywnie wpłyną na wizerunek klubu i myślę, że naprawdę mogą przyczynić się do rozwoju zarówno na poziomie sportowym, jak i społecznym, który pozwoli nam aspirować do ważniejszych i ambitniejszych celów jakim niewątpliwie byłaby gra w europejskich pucharach. Wszystko przed nami.
źródło: sportdziennik.com