To dla niego świetny rok. W lutym zadebiutował w reprezentacji Polski, został najlepszym zawodnikiem przedwcześnie zakończonego sezonu Energa Basket Ligi, miał udany epizod w Bundeslidze, a teraz gra w Hiszpanii i jest jednym z najważniejszych graczy RETAbet Bilbao Basket. Co dalej? – Liczę na większą rolę w drużynie narodowej – mówi Jarosław Zyskowski junior.
Zdrowie dopisuje?
Jarosław Zyskowski: – Tak, dziękuję. W kolanie już nic nie dolega, przynajmniej na razie, i oby tak zostało.
Jak odnajdujesz się w systemie Mike’a Taylora?
– Bardzo dobrze. Czuję się pewniej, mam większe doświadczenie po poprzednim okienku i debiucie w reprezentacji. Czuję się swobodnie i jestem gotowy na spotkanie z Rumunią.
Myślisz, że twoja rola będzie większa niż w ostatnim okienku?
– Mam taką nadzieję i liczę na to. Jestem w dobrej dyspozycji, a po krótkiej rozmowie z trenerem dało się wywnioskować, że ta rola faktycznie będzie większa.
Indywidualnie rozgrywasz dobry sezon w Bilbao Basket. Jak układa się współpraca z trenerem Aleksem Mumbru?
– Świetnie. Szkoleniowiec ufa mi w stu procentach i stawia na mnie. Dla mnie jest to idealny pierwszy rok za granicą i w lidze ACB. Trzeba się cieszyć i korzystać z tej szansy. Mam nadzieję, że zaczniemy wygrywać więcej spotkań, bo przed nami mecze z zespołami ze środka i końca tabeli.
Początek sezonu mieliście słaby, ale terminarz był trudny, jak wspomniałeś. Stawiacie sobie jakiś cel na ten sezon?
– Cel nie został postawiony. Powiedziano nam, jak wygląda budżet, a jest on jednym z najniższych w lidze, więc nie można wymagać cudów. W klubie po cichu liczą, że to nie będzie walka o utrzymanie, tylko o play-offy, tak jak w zeszłym roku. Natomiast sytuacja jest inna, bo połowa składu została wymieniona. Razem ze mną doszło trzech zawodników, którzy debiutują na parkietach ligi hiszpańskiej.
Tata jest z ciebie dumny?
– To nie pytanie do mnie, tylko do taty!
A ty jak czujesz?
– Jest dumny i bardzo się cieszy z mojej postawy.
Jacek Łączyński publicznie nie da powiedzieć złego słowa na syna, ale Kamil opowiadał mi, że w prywatnych rozmowach tak kolorowo nie jest i ciągle wytyka mu błędy. U was jest podobnie?
– Bardzo podobnie! To naturalne, bo jak ojciec grał zawodowo w koszykówkę, to widzi szczegóły, których większość kibiców nie jest w stanie zauważyć. Po każdym meczu ma do mnie jakieś uwagi. Czasami jest ich mniej, czasami więcej i nie zawsze się z nimi zgadzam! Ale koniec końców, tacie przecież chodzi o to, żebym cały czas się rozwijał i nie popełniał tych samych błędów.
Czego ci życzyć, oprócz powodzenia w sobotnim meczu?
– Przede wszystkim zdrowia! Jak będzie zdrowie, to na pewno będzie dobrze.
Rozmawiał Adrian Koliński – TVP Sport
źródło: sport.tvp.pl